niedziela, 20 czerwca 2010

.
panieńskie
od zmierzchu po świt
smak wina
.

panieńskie
aż po świt
smak wina
.

7 komentarzy:

  1. Witaj, Agnieszko!

    Przede wszystkim gratuluję fajnego bloga, który przyciąga mnie zarówno treścią, jak i wybraną przez Ciebie formą i kolorystyką. Dobrze się tutaj czuję.
    Kiepsko u mnie z czasem, więcej komentarzy do Twoich haiku mam w głowie, niż piszę. Ale rok akademicki się kończy, więc może jeszcze nadążę z brakami.

    Napisałaś:

    panieńskie
    od zmierzchu po świt
    smak wina

    Dobre, podoba mi się.
    Można też i krócej, by "nie przegadać":

    panieńskie
    aż po świt
    smak wina

    I niech sobie czytelnik interpretuje, jak mu się podoba.

    Można też i nieco w stylu senryu:

    panieńskie
    śpiewy aż po świt -
    smak wina bez mężczyzn

    Ściskam,
    K.

    OdpowiedzUsuń
  2. Agnieszko, ciekawy temat i dobre haiku, niemniej impro Karola wziąłbym pod rozwagę. Daje większą przestrzeń czytelnikowi do interpretacji.

    moje impro które już znasz z forum:

    panieńskie
    od świtu do zmierzchu
    ból głowy

    pozdrawiam cieplutko,
    Robert

    OdpowiedzUsuń
  3. Ależ Robercie, to żadne moje impro. Wszystko, co napisałem, jest własnością Agnieszki.

    K. :)

    OdpowiedzUsuń
  4. wieczór panieński
    przytula kielich wina
    patrząc na jego zdjęcie
    ;)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  5. Karolu dziękuję za odwiedziny i miło mi, że Ci się tu podoba.
    Twoją esencję całego zajścia zaraz wkleję:) Cóż, nie będe zaprzeczać, że lubię czerwone wino i kto tam pamięta czy to od zmierzchu było;) Na pewno po świt :) Śpiewom stanowczo zaprzeczam.
    Pozdrawiam znad Olesia. A.

    OdpowiedzUsuń
  6. Robercie, dobry wieczór :) Cieszę się, że tu zajrzałeś i zostawiłeś komentarz. Już wiesz, że bardzo Twoje impro bardzo mi się spodobało i takie jest, hmm, prawdziwe;)
    Serdeczności. Agnieszka

    OdpowiedzUsuń
  7. Adamie, dziękuję i Tobie za zajrzenie tutaj i zapraszam ponownie :) Jakie to ramantyczne, co napisałeś, ale nic z tego ;) Nie tym razem :) Najważniejsze było spotkanie przyjaciółek, których przyjaźń trwa od wieeelu lat i kwitnie :) Pan Młody in spe, znany nam od 15 lat, dbał o nasze dobre samopoczucie;) A sam ślub odbędzie sie pod wielkim starym dębem, z wiankami na głowie w konwencji święta Nocy Kupały z poszukiwaniem kwiatu paproci, ogniskami i rzucaniem wianków na wodę:) Będzie się działo:)
    Pozdrawiam ciepło. Agnieszka

    OdpowiedzUsuń